O mnie

Moje zdjęcie
Mam na imię Joanna. Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem ogrodnictwa, specjalność: rośliny przyprawowe i lecznicze. Witam Cię na blogu poświęconemu mojej pasji ogrodnictwu i zielarstwu. Znajdziesz tutaj porady, informacje, ciekawostki ogrodnicze, oparte przede wszystkim na własnym doświadczeniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. Masz pytania, napisz: e - mail: artpasjone@onet.pl

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Lawendowe żniwa


Żniwa na wsi w pełni, a u niektórych już nawet się kończą. Od jakiegoś czasu ja również mam swoje prywatne, ziołowe żniwa. Jednym z ziół, które zbieram sukcesywnie jest moja ulubiona lawenda. 
Moja przygoda z lawendą zaczęła się już w zeszłym roku od porażki. Na wiosnę wysiałam nasiona, mając nadzieję na obfite zbiory, jednak nic nie wzeszło. Zakupiłam więc gotowe sadzonki i wsadziłam je do gruntu. Zbiorów się jednak nie doczekałam, gdyż lawenda kwitnie dopiero w drugim roku po posadzeniu. Ponieważ krzewinka ta pochodzi z rejonów Morza Śródziemnego i lubi ciepło, to na zimę ją ogaciłam. Przetrwała bez problemów a w tym roku pięknie zakwitła.  Tu na zdjęciu przed kwitnieniem.


Ja jako surowiec zielarski wykorzystuje kwiaty lawendy. Zrywam je sekatorem w pełni kwitnienia.

  

Wiążę w pęczki i wynoszę na strych, aby się ususzyły. 


Wiem, że można wykorzystywać napar z lawendy przy bólach brzucha i wzdęciach ( uwaga!! nie stosować naparu u kobiet w ciąży!!!), ja jednak na te dolegliwości znam inne zioła. A lawendę posadziłam, aby wykorzystać jej właściwości odstraszania moli. Można z niej uszyć woreczki lub zrobić plecione sztyfty, ja jednak mam inny pomysł, ale o tym wkrótce na moim drugim blogu http://zaczarowanyzakatek.blogspot.com/ .

Jak mi wystarczy surowca.  może się pokuszę o zrobienie lawendowych mydełek, więc jak widzicie możliwości wykorzystania lawendy jest wiele. 

Co dalej z lawendą po zbiorach? Przytnę ją, aby się rozkrzewiła. 

A na koniec lawendowe pola z Prowansji ( zdjęcie z Internetu) . Piękne, prawda? . Szkoda, że takiego widoku nie ujrzę u siebie.  




4 komentarze:

  1. Lawende bardzo lubię.ten jej zapach po całym domu... Zimą :-) cudnie. Mole odstrasza i nawet na ciasteczka się skuszę jesienią gdy będzie drugi zbiór :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam zapach lawendy, a ciasteczka muszę wypróbować, nigdy nie jadłam.

      Usuń
  2. Oj, kolejny raz czytam, że lawenda z nasion się nie udaje, a ja właśnie mam nasiona:/ No cóż, pożyjemy zobaczymy... Olejek z lawendy jest podobno świetny na bóle głowy, o naparze jeszcze nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie akurat uprawa z nasion się nie udała, może Tobie się uda. Daj znać jak poszło. O olejku i jego właściwościach też słyszałam.

      Usuń