O mnie

Moje zdjęcie
Mam na imię Joanna. Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem ogrodnictwa, specjalność: rośliny przyprawowe i lecznicze. Witam Cię na blogu poświęconemu mojej pasji ogrodnictwu i zielarstwu. Znajdziesz tutaj porady, informacje, ciekawostki ogrodnicze, oparte przede wszystkim na własnym doświadczeniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. Masz pytania, napisz: e - mail: artpasjone@onet.pl

wtorek, 1 sierpnia 2017

Krecia robota



Ogrodnik to taki człowiek, który kocha przyrodę. Sadzi kwiatki, pielęgnuje, stawia poidełka dla ptaków, buduje domki dla zapylaczy. Jednym słowem chce, aby wszyscy w jego ogrodzie czuli się dobrze, ale gdy znajduje się ktoś, kto próbuje niszczyć jego prace, kto nie docenia jego wysiłków,wtedy wyciąga najcięższe działa. Jednym z taki wrogów ogrodnika jest kret. Jedni nie lubią go już od czasów Calineczki, gdy chciał pojąc za żonę śliczną, maleńką dziewczynkę, inni darzą sympatią tylko krecika z dziecięcej dobranocki. Jednak gdy ów szkodnik zaczyna w naszym ogrodzie swoją krecią robotę, gdy drąży korytarze, tworzy kopce, niszczy korzenie roślin, zjada naszych sprzymierzeńców tj, dżdżownice i  żaby, wtedy nie lubi go nikt. 

I każdy szuka sposobów aby pozbyć się nieproszonego gościa. Jak tego dokonać? Najlepiej, mieć "osobistego pogromcę kretów", tak wygląda mój ( niestety nie jest do wypożyczenia) 


Ma już na koncie kilka kretów, które notorycznie przynosi pod garaż, chyba w prezencie dla mojego samochodu ;) i weź tu zrozum kota.
 Co gdy nie mamy takiego pomocnika? Zdradzę Wam mój sposób. Niedawno kret zadomowił się w moim warzywniaku, mimo, że zanosiłam tam wszystkie moje trzy mruczki, żadna nie miała się ochoty z nim rozprawić, więc musiałam to zrobić sama. I tu znowu przydały się koty, a konkretnie brudny żwirek z ich kuwety, który wsypałam do rezydencji kreta. Kret myślał, że to kot i się zwyczajnie wyniósł gdzie pieprz rośnie. Uwaga! Zdarzają się krety inteligentne. Znajomy zastosował poleconą metodę i kret tak wyniósł mu się ....  na sąsiednią rabatkę. Sypał jednak żwirek, do skutku, aż kret dał zza wygraną. No dobrze, a co gdy nie mam dostępu do kociego żwirku, ani żadnego kota. Są inne sposoby, które można wypróbować:
- można włożyć mu do korytarza głowę od śledzia
- można umieszczać w ich korytarzach preparaty dostępne w sklepach ogrodniczych 
- wkładać do ich korytarzy szmaty nasączone naftą, terpentyną
- sadzić intensywnie pachnące rośliny np. aksamitki,  
- można wykorzystać ich wrażliwość słuchową: wiatraczki, odwrócone butelki 
- można go też spróbować złapać i eksmitować z naszego ogródka

Te sposoby są znane mnie, a Wy znacie inne?    

Ciekawostka: są podobno krety albinosy, zdarza się taki podobno raz na 100 tys, choć są  i tacy którzy uważają, że taki nie istnieje  i że to tylko bajka ;)    
   

3 komentarze:

  1. Słyszałam jeszcze o wkładaniu do tunelu ludzkich włosów/psiej/kociej sierści. Jaka jest skuteczność tych sposobów nie wiem, pewnie jak ze wszystkim, raz zadziała, a raz nie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja używałam takich nadpsutych śledzi i gnojowki z liści i owoców bzu...udało się, że z pozytywnym skutkiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja używałam takich nadpsutych śledzi i gnojowki z liści i owoców bzu...udało się, że z pozytywnym skutkiem

    OdpowiedzUsuń