Ogrodnik to taki człowiek, który kocha przyrodę. Sadzi kwiatki, pielęgnuje, stawia poidełka dla ptaków, buduje domki dla zapylaczy. Jednym słowem chce, aby wszyscy w jego ogrodzie czuli się dobrze, ale gdy znajduje się ktoś, kto próbuje niszczyć jego prace, kto nie docenia jego wysiłków,wtedy wyciąga najcięższe działa. Jednym z taki wrogów ogrodnika jest kret. Jedni nie lubią go już od czasów Calineczki, gdy chciał pojąc za żonę śliczną, maleńką dziewczynkę, inni darzą sympatią tylko krecika z dziecięcej dobranocki. Jednak gdy ów szkodnik zaczyna w naszym ogrodzie swoją krecią robotę, gdy drąży korytarze, tworzy kopce, niszczy korzenie roślin, zjada naszych sprzymierzeńców tj, dżdżownice i żaby, wtedy nie lubi go nikt.
I każdy szuka sposobów aby pozbyć się nieproszonego gościa. Jak tego dokonać? Najlepiej, mieć "osobistego pogromcę kretów", tak wygląda mój ( niestety nie jest do wypożyczenia)
Ma już na koncie kilka kretów, które notorycznie przynosi pod garaż, chyba w prezencie dla mojego samochodu ;) i weź tu zrozum kota.
Co gdy nie mamy takiego pomocnika? Zdradzę Wam mój sposób. Niedawno kret zadomowił się w moim warzywniaku, mimo, że zanosiłam tam wszystkie moje trzy mruczki, żadna nie miała się ochoty z nim rozprawić, więc musiałam to zrobić sama. I tu znowu przydały się koty, a konkretnie brudny żwirek z ich kuwety, który wsypałam do rezydencji kreta. Kret myślał, że to kot i się zwyczajnie wyniósł gdzie pieprz rośnie. Uwaga! Zdarzają się krety inteligentne. Znajomy zastosował poleconą metodę i kret tak wyniósł mu się .... na sąsiednią rabatkę. Sypał jednak żwirek, do skutku, aż kret dał zza wygraną. No dobrze, a co gdy nie mam dostępu do kociego żwirku, ani żadnego kota. Są inne sposoby, które można wypróbować:
- można włożyć mu do korytarza głowę od śledzia
- można umieszczać w ich korytarzach preparaty dostępne w sklepach ogrodniczych
- wkładać do ich korytarzy szmaty nasączone naftą, terpentyną
- sadzić intensywnie pachnące rośliny np. aksamitki,
- można wykorzystać ich wrażliwość słuchową: wiatraczki, odwrócone butelki
- można go też spróbować złapać i eksmitować z naszego ogródka
Te sposoby są znane mnie, a Wy znacie inne?
Ciekawostka: są podobno krety albinosy, zdarza się taki podobno raz na 100 tys, choć są i tacy którzy uważają, że taki nie istnieje i że to tylko bajka ;)
Słyszałam jeszcze o wkładaniu do tunelu ludzkich włosów/psiej/kociej sierści. Jaka jest skuteczność tych sposobów nie wiem, pewnie jak ze wszystkim, raz zadziała, a raz nie
OdpowiedzUsuńJa używałam takich nadpsutych śledzi i gnojowki z liści i owoców bzu...udało się, że z pozytywnym skutkiem
OdpowiedzUsuńJa używałam takich nadpsutych śledzi i gnojowki z liści i owoców bzu...udało się, że z pozytywnym skutkiem
OdpowiedzUsuń