O mnie

Moje zdjęcie
Mam na imię Joanna. Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem ogrodnictwa, specjalność: rośliny przyprawowe i lecznicze. Witam Cię na blogu poświęconemu mojej pasji ogrodnictwu i zielarstwu. Znajdziesz tutaj porady, informacje, ciekawostki ogrodnicze, oparte przede wszystkim na własnym doświadczeniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. Masz pytania, napisz: e - mail: artpasjone@onet.pl

sobota, 28 grudnia 2019

Grudniowa roślina


Zima to taki czas kiedy możemy poświecić więcej czasu naszym domowym roślinom doniczkowym. Dlatego postanowiłam rozpocząć cykl artykułów na blogu i pokazać Wam moje ulubione rośliny doniczkowe.

Zaczniemy od rośliny, która właśnie temu miesiącowi zawdzięcza swoją potoczną nazwę " grudnikowi" zwanemu inaczej kaktusem bożonarodzeniowym. Swoją nazwę zawdzięcza prawdopodobnie temu, że głównie kwitnie własnie w miesiącu grudniu ( chociaż w zeszłym roku mojemu grudnikowi coś się pomyliło i zakwitł na Wielkanoc). Dlaczego tak się dzieje?

Grudnik pochodzi bowiem z Brazylii, a gdy my mamy listopad, to tam jest wiosna, więc dlatego taki grudnik " myśli sobie", ze najwyższa pora zakwitnąć.

Grudniki podobają mi się, ze względu na swoje kwiaty, mój ma akurat różowe, ale mogą być też białe, czerwone czy łososiowe. 

Lubię tę roślinę ponieważ nie ma specjalnych wymagań: jasne, ale nienasłonecznione miejsce i umiarkowane podlewanie oraz odrobina relaksu po kwitnieniu sprawią, że będziemy mogli cieszyć się urokiem jej kwiatów. Pamiętać należy również, że jest to roślina zwisająca, więc należy jej zapewnić odpowiednie miejsce, natomiast jeśli chcecie podzielić się nią z sąsiadką wystarczy uciąć jej fragment składający się z dwóch spłaszczonych łodyg.

Jeśli i Wy macie w swojej kolekcji grudniki podzielcie się ich zdjęciami pod postem na Facebooku. 

czwartek, 21 listopada 2019

Tajemnice dyni

Na początek bez wątpienia należą się Wam przeprosiny. Bardzo żałuję, że nie udało mi się dokończyć serii o zakładaniu ogrodu. Przyczyniła się do tego zarówno rewolucja w życiu prywatnym jak i problemy zdrowotne. Na szczęście wszystko wróciło do normy i mogę powrócić do blogowego życia. A wpisy z poprzedniego postu postaram się kontynuować w przyszłym roku. 

Dziś postanowiłam przybliżyć tajemnice dyni. Jest to warzywo, które szczególnie kojarzy mi się z jesienią. Piszę ten wpis teraz, a nie przed świętem Halloween ponieważ, nie obchodzę tego święta, gdyż o wiele bardziej preferuję atmosferę zadumy jaka towarzyszy naszemu Świętu Zmarłych.

Dlaczego tematem posta uczyniłam właśnie dynię? Otóż w tym roku udało mi się doczekać jednego okazu, ale za to jakiego. W obwodzie mierzy 170 cm. A oto wspominana bohaterka:

Dynia jest rośliną, która wywodzi się z Ameryki Południowej, jest rośliną jednoroczną, tzn, że jak na wiosnę sobie ją wsiejemy to na jesieni doczekamy się dorodnych owoców, które są częścią jadalną rośliny. 

Dynię należy sadzić w dużych odległościach, ponieważ bardzo się rozrasta i lubi " wędrować " po ogródku. 

Znamy bardzo dużo gatunków dyni, w tym widoczna na zdjęciu dynia olbrzymia oraz bardzo ciekawa dynia makaronowa, której wnętrze przypomina makaron. 

Dynia używana jest przede wszystkim jako warzywo, z którego można przyrządzać dżemy, piec ciasta, a ja sadzę ją zawsze dla pikantnej i pysznej zupy, którą cała moja rodzina się zachwyca. Dynię można też gotować na mleku, powstają wtedy pyszne zupki dla małych dzieci. 

Najczęściej dynia kojarzy nam się z pomarańczowym kolorem, jednak może mieć różne kolory i kształty. Dzięki temu wykorzystywana jest jako roślina ozdobna. 

Szczególne właściwości zdrowotne mają pestki dyni, świeże mają właściwości przeciwrobacze. Można je też ususzyć i chrupać całą zimę.

źródło zdjęcia: Pinterest

Na koniec kilka ciekawostek o dyni:
- największą dynię w Polsce wyhodował Jan Styra ze Zdzieszowic
- badania wykazały, że częste spożywanie dyni, ze względu na zawartość karotenu zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwory
- pestki dyni pomagają zmniejszyć chorobę lokomocyjną 
- do wyprodukowania jednego litra oleju z pestek dyni potrzeba  35 dyń
- w mieście Ludwigsburg organizowana jest wystawa, na której prezentowane są rzeźby z dyni

Jeśli Wy znacie jakieś ciekawostki o dyni, a może udało Wam się wyhodować okazy znacznie większe od mojego zapraszam na stronę Ogrodowego Zakątka na Facebooku

czwartek, 7 marca 2019

Przewodnik dla początkującego ogrodnika cz.1


Wiosna zbliża się wielkimi krokami. W ogródkach zaczynają kwitnąc krokusy i przebiśniegi. W sklepach ogrodniczych zwiększony ruch to znak, że zabawę w ogrodnika można rozpocząć. Wielu z Was rozpocznie tę fascynującą przygodę w tym roku po raz pierwszy i stanie przed dylematem jak się za to zabrać. Specjalnie dla takich osób przygotowuje cykl artykułów z serii "Jak założyć własny warzywniak?.

Dziś zapraszam Was na zakupy do sklepu ogrodniczego. Przed udaniem się do tego raju ogrodników polecam zrobić listę warzyw, które chcielibyście mieć w swoim warzywniaku.

Na mojej liście w tym roku znalazły się podstawowe warzywa takie jak: marchewka, pietruszka, rzodkiewka, sałata, pomidor, papryka, dynia. Ale też rzadkie jak melon czy arbuz.

Po przyniesieniu do domu nasiona dzielę na następujące grupy:

Rozmnażane z rozsady - czyli przygotowanie rozsady polega najpierw na wysianiu nasion w skrzynce ( albo na rozsadniku jeśli ktoś taki posiada) a następnie pikowaniu roślinek ( o pikowaniu też będzie ;) je dzielę  na miesiące, w zależności od tego kiedy dokonujemy siewu:

Rozsada - marzec: wtedy wysiewam : paprykę słodka i ostrą, pomidory, kalarepa, tykwa, brokuł, kalafior, miechunka

Rozsada - kwiecień: cucamelon, arbuz, melon, kapusta brukselka


Oraz rozmnażane z wysiewu wprost do gruntu:



Wysiewane od poł. III do poł. IV : skorzonera, rzodkiewka, marchewka, buraki, pietruszka,

Wysiewane od poł. V: fasolka, sałata, dynia, roszponka, ogórek, fasola szparagowa, fasolnik chiński

Są warzywa takie jak na przykład sałata czy rzodkiewka, które można wysiewać co jakiś czas, aby jak najdłużej cieszyć się świeżymi warzywami.

Są też warzywa rozmnażane z cebul wysadzanych wprost do gruntu: jak cebula czy czosnek.

Kto zaś nie ma czasu na zabawę z wysiewaniem nasion , może wczesną wiosną zakupić rozsadę gotową. Zachęcam Was jednak do tej zabawy bo nie ma nic bardziej fascynującego jak obserwowanie gdy z małego nasionka wyrasta piękna roślina, która uraczy nas pysznymi owocami.

Nasiona przygotowane, podzielone, no to bierzemy się do pracy. Potrzebna jest nam ziemia i doniczki lub skrzynki. Do doniczek wsypujemy ziemię ( można dodać trochę piasku) i siejemy nasiona, które następnie przykrywamy cienką warstwą ziemi. Następnie stawiamy w  jasnym miejscu (np na parapecie), podlewamy ( zraszamy) i przykrywamy folią, aby stworzyć nasionkom jak najlepszy mikroklimat do wzrostu. Ziemię zraszamy co jakiś czas, a folię odsłaniamy ( czyli wietrzymy) po to aby nasionka nam nie zgniły. I cierpliwie czekami, aż roślinki zaczną kiełkować.

Nie bójcie się eksperymentować i próbować wysiewać nowości. Bo to jest w zabawie w ogrodnika najlepsze. Nie wszystko się uda, ale próbować warto. Bo radość z własnoręcznie wyhodowanych plonów jest bezcenna.  A czy Wy zaczęliście już produkcję rozsad, może macie jakieś inne doświadczenie z produkcji rozsady, stawiacie w tym roku na jakieś nowości?



sobota, 10 listopada 2018

Patriotyczne warzywo



Gdy zbliża się Święto Odzyskania Niepodległości, w jakiś szczególny sposób budzą się w nas uczucia patriotyczne. Czujemy się Polakami, wieszamy flagi, bierzemy udział w uroczystościach, śpiewamy pieśni patriotyczne. 

Jest też warzywo, które chyba jako jedyne przypomina swoim wyglądem o Polsce. To "fasola z orzełkiem" zwana też " fasolą niepodległości". Pod takimi nazwami została  zarejestrowana w 2010 r w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi i wpisana na listę produktów tradycyjnych. 

Zdumiewa przede wszystkim jej niezwykły wygląd, Czerwonego koloru plamki na białym tle układają się w znak orła. Czasem na niektórych nasionach występuje dodatkowa plamka, w której ogrodnik o bujnej wyobraźni może dopatrzyć się korony.



Jest to bardzo stara odmiana, pochodząca najprawdopodobniej z kresów wschodnich. W czasach zaborów zakazana w uprawie ze względu na swój "polski" wygląd. Jednak dzięki temu, że nasi przodkowie nadal uprawiali ją w ukryciu, przetrwała do naszych czasów.  Myślę, że warto zaprosić ją do swojego ogródka, a może nawet w ramach patriotycznej tradycji, tak jak dawniej,  przygotować z niej przynajmniej jedną potrawę wigilijną.   

Uwaga!
Bardzo podobna do "fasoli z orzełkiem" jest " fasola Św. Sakramentu" zwana także " fasolą z Hostią" różni się kształtem rysunku, który przypomina monstrancję. Prawdopodobne wywodzi się z jednego z południowo - zachodniego regionu Francji. Niestety nie mam zdjęcia, żeby ją Wam pokazać. 

niedziela, 12 sierpnia 2018

Fioletowy zawrót głowy w warzywniku

Jak pewnie wiecie kolor fioletowy ustanowiono kolorem roku. Wczesną wiosną poświeciłam post kwiatom w tym kolorze. Tym razem chciałabym zainspirować Was do zaproszenie do swojego ogródka fioletowych warzyw i nie mam tu na myśli znanych wszystkim buraczków czy czerwonej kapusty. Tak wiem, że nie jest teraz czas na sadzenie nowych warzyw, a raczej najlepsza pora na zbiory. A można sobie te odmiany zapisać w kajeciku i przyszłą wiosną zaprosić je do ogródka.

Fasolka oszustka 



Gości u mnie już drugi rok. Jest to fasolka szparagowa odmiany Amethyst. Wysiewam ją wprost do gruntu gdzieś w maju, a na przełomie lipca/ sierpnia przeprowadzam zbiory. Mnie ona bardzo smakuję, chociaż jak porównałam ją ostatnio z fasolką żółtą to wydaje mi się mniej słodsza. Dlaczego nazwałam ją oszustką? Bo fioletowa jest tylko na surowo, w gotowaniu traci swój kolor i przebarwia się na zielono. 


Kalarepa 



Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię pochrupać sobie kalarepkę. Do tej pory jadłam zawsze zieloną, w tym roku zainwestowałam w fiolet. Fioletowa kalarepa to odmiana Alka. Ja uprawiałam ją z rozsady, ale można i z siewu wprost do gruntu w maju. Zbiór czerwiec - lipiec. Odmiana bardzo smaczna ( ocena subiektywna) i co najważniejsze nie drewniej tak szybko jak zielona. 

Pomidor fioletowy  

Gościł u mnie w zeszłym roku. Jest to odmiana Indigo Rose. Niestety nie mam zdjęcia a nie chcę " pożyczać" z cudzych stron. Jak zapytacie wujka Google to chętnie Wam pokaże ;) dla niektórych ich kolor może się wydawać czarny, innym bardziej brązowy. Grunt, że smaczny i bardzo zdrowy gdyż zawiera dużo antocyjanów, tj. substancji które nadają kolor pomidorom, a przy tym mają właściwości przeciwnowotworowe. Pomidorek koktajlowy, czyli ten malutki ;)

Papryka pomalowana na fioletowo

Też moje zeszłoroczne doświadczenie i niestety bez zdjęcia, bo wsadzona zbyt późno nie zdążyła się wybarwić choć już zaczęła ;) Jest to słodka papryka odmiany Oda. Nie wymaga palikowania. Polecana do uprawy amatorskiej. 

Fioletowa marchewka 

Marchewka chyba zawsze będzie kojarzyć się nam z kolorem pomarańczowym. Ale jest też odmiana fioletowa ( choć inni uważają, że czarna) jest to odmiana Deep purple. Nie sadziłam jej osobno tylko była w zestawie nasion kolorowej marchwi. Mnie osobiście najlepiej smakuje marchew pomarańczowa, ale to kwestia gustu. Spróbować uprawy zawsze można. 

Ciekawa jestem czy i Wy w swojej ogrodniczej karierze spotkaliście się z fioletowymi warzywami. Podzielcie się swoim doświadczeniem w komentarzach tu lub na Facebooku. 


niedziela, 17 czerwca 2018

Na lipę




Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.

Fraszkę Jana Kochanowskiego zna chyba każdy, dlatego bardzo łatwo zgadnąć jakiemu drzewu chciałabym poświecić dzisiejszy post. Lipa, obok dębu i brzozy należy do moich ulubionych drzew. Mam to szczęście, że mogę codziennie niczym Kochanowski przesiadywać w jej cieniu.  Zachęcam Was aby własnie teraz zwrócić uwagę na to drzewo gdyż jest w fazie kwitnienia ( żałuję, ze nie mogę Wam przekazać jej cudownego zapachu) . A jej kwiaty to bardzo skuteczny surowiec zielarski. Warto go teraz nazbierać i ususzyć, aby w zimowe wieczory móc się delektować herbatką lipową od wieków skuteczną na gorączkę i przeziębienia ze względu na swoje właściwości rozgrzewające. 


Jeśli ktoś nie mam możliwości nazbierać kwiatu może zaopatrzyć się w miód lipowy, który ma takie same właściwości. 

W Polsce rosną dwa gatunki lipy: drobnolistna i szerokolistna. Różnią się pokrojem i wielkością liści, ale ich właściwości lecznicze są takie same. 

Z ciekawostek powiem Wam, że dawniej lipę uznawano za drzew święte,  jej obecność przy domu miała chronić przed piorunami. Lipę sadziło się też zgodnie z tradycją w dniu narodzin dziecka w rodzinie.

Lekkie, miękkie drewno lipy jest cenione w rzeźbiarstwie. Używane bywa do wyrobu narzędzi i instrumentów muzycznych. A najsłynniejszym "lipowym wyrobem" jest ołtarz w Kościele Mariackim w Krakowie.

Mam nadzieję, że po tym poście nie przejdziecie już obojętnie obok tego drzewa i gdy je spotkacie na swej drodze, przysiądziecie pod nim niczym Kochanowski, poczujecie słodki zapach jej kwiatów i posłuchacie cudownej muzyki brzęczących pszczół i zapomnicie o troskach dnia codziennego.  

niedziela, 15 kwietnia 2018

Moja przygoda z tykwą



Sezon wiosenny uważam za otwarty :) wszystko budzi się do życia, także my z werwą ruszamy do centrów ogrodniczych po nasiona i sadzonki. Ja należę do ogrodników, którzy uwielbiają eksperymentować sadząc różne nowości. W zeszłym roku odbyłam przygodę z tykwą, która w swoim życiu naprawdę wiele przeszła. Ale zacznijmy od początku.

Tykwa jest rośliną jednoroczną tzn. jak ją posadzicie czy posiejecie to owoce zbierzecie jeszcze w tym samym roku. Pochodzi z Afryki i Azji i jest pnączem. Kwiaty są rozdzielnopłciowe czyli na jednej roślinie są męskie i żeńskie, otwierają się wieczorem i szybko więdną. Owoce duże butelkowate, jak na zdjęciu u góry o zmiennym kształcie ( w zależności od odmiany). Tyle krótkie zapoznanie z rośliną. Przejdźmy do konkretów.

Nasiona tykwy zakupiłam w sklepie ogrodniczym. Wyglądają tak:

Niedawno doczytałam się, że tykwę można uprawiać z wysiewu wprost do gruntu. Ja jednak w zeszłym roku wyprodukowywałam rozsadę. Z 6 nasion wzeszły mi 4. Siałam po jednym nasionku do każdej komórki multiplatu. Niestety jedna z moich kocic pod naszą nieobecność postanowiła zabawić się w ogrodnika i przesadzanie  roślin, skoczyła na multiplat i zwaliła wszystko na podłogę, wszystko się wymieszało i po tym incydencie została tylko jedna roślinka, którą po 15 maja wysadziłam do gruntu. 

Posadziłam ją obok pergoli po, której pnie się winorośl, mając nadzieję, że się dogadają. Nie przewidziałam tylko, że tykwa, aż tak bardzo się rozrasta i przez cały okres musiałam przed nią bronic winorośl. 


Na dobrą sprawę wcale bym jej nie miała, ponieważ gdy była jeszcze nieduża chcą ją podwiązać po prostu ją złamałam. Na szczęście odbiła z pomiędzy liści. 

Tykwa się rozrosła i zaczęła kwitnąc wydając dwa rodzaje kwiatów:


Kwiaty jednak przekwitały, a owoców nie było. Postanowiłam zabawić się w pszczółkę i sama zapylić rośliny. Co wieczór odwiedzałam moją roślinkę, zrywałam kwiat żeński i muskałam nim kwiat męski ( można użyć pędzelka do przenoszenia pyłku). Doczekałam się dwóch dorodnych owoców, ważących kilka kilogramów. Podobno lepiej jak jest mniej owoców na roślinie, bo wtedy łatwiej jest je roślinie wykarmić i są większe. Na jesieni gdy liście zaschły i zaczęła zasychać szypułka był to znak, że należy rozpocząć zbiór owoców. 

I przejść do kolejnego etapu - suszenia. Niektórzy przed suszeniem okorowują owoc, czyli usuwają jej zewnętrzną skórkę, ja tego nie robiłam. Początkowo owoce schły na strychu, później niedaleko kaloryferów ( oby nie za blisko). Suszenie zajęło kilka miesięcy, a owoce stały się leciutkie. Przez cały proces suszenia musiałam walczyć z białym nalotem, który sukcesywnie był usuwany. Niestety jeden owoc troszkę pękł, ale drugi zachował się w całości. Zewnętrzna skórka zeszła wraz z białym nalotem, a owoc zdrewniał.

Do czego można używać wysuszonych owoców. W Afryce używa się ich jako naczynia do noszenia wody, tworzy się z nich naczynia do picia Yerba Mate. Jedna ze znanych restauracji w Polsce tworzy z nich piękne abażury. Inspiracji można w Internecie znaleźć mnóstwo. Co ja zrobię ze swoich będzie pewnie można zobaczyć na moim blogu rękodzielniczym Zaczarowany Zakątek

W tym roku również zamierzam przeżyć przygodę z tykwą. A czy Wy próbowaliście jej uprawy? Co z niej robiliście? 

Zachęcam Was do tej przygody.